? Będzie to tragikomiczna historia moich dwóch koleżanek, którą usłyszałem jeszcze za czasów studenckich.
? Koleżanki pojechały do pracy w Japonii i pewnego dnia znalazły się na dworcu w Tokio. Dokładniej mówiąc były akurat w Shinjuku. Zaczepił je pewien Japończyk i zaprowadził do Tokio Metropolitan, jak mówiły trochę wbrew ich woli, ale niech będzie. Mówił w przezabawnej mieszance japońskiego i angielskiego.
Wszystko normalnie, prawda? Takich sytuacji sam miałem dosyć sporo, no ALE.
Co powiedział na sam koniec, na odchodne?
No jakbyście oglądały taką animkę <tu jakiś dziwny tytuł, nie skojarzyłam>, to ja będę tam w którejś sekcji wymieniony. Nazywam się Miyazaki Ha… mfmemfmewm … już muszę iść do pracy, miło było poznać, SEE YOUUUUU
– tak swoje wspomnienia opisywała jedna z nich
? Wiecie o kogo chodzi, prawda?